Teksty homilii » Homilia ks. Romana Siatki - 22.05.2011

 Homilia ks. Romana Siatki  - „Ani jednego słowa...”

 
Mniej więcej rok temu, wiosną, moi znajomi mieszkający w środkowej Anglii, oczekiwali na narodziny swojego pierwszego dziecka, chłopczyka. Jakaż była ich wielka radość! Pamiętam, jak z miesiąca na miesiąc wzrastała ich radość, że powiększy się rodzina, że będą mogli ucieszyć się owocem swojej miłości. Obserwowali rosnący brzuszek mamusi. Nasłuchiwali ruchów dzieciątka, bicia małego serduszka.
 
Jednak tydzień przed terminem porodu, o poranku, po przebudzeniu, młoda matka poczuła, że dziecko w jej łonie przestało się poruszać. Zaniepokojona pojechała wraz z mężem do szpitala w Birmingham. Diagnoza była fatalna - w wyniku konfliktu krwi matki i potomstwa oraz powikłań w tej sytuacji dziecko zmarło przed porodem. W jednej chwili zawalił im się cały świat. Radość rodziców przemieniła się w smutek, żałobę. Ich tak długie wyczekiwanie stało się źródłem bólu i niewypowiedzianego żalu w sercu.
 
W takich chwilach nic - tylko chce się płakać i smucić się wraz z tymi
którzy są smutni i płaczą. Zapewne dziwicie się, dlaczego właśnie dzisiaj Wam o tym opowiadam?... A mówię o tym dlatego, że to, co stało się u nich później - dosłownie mną wstrząsnęło, i mam przeczucie, że stanie się tak z Wami, kiedy usłyszycie tę historię do końca.
 
Kiedy dzień później przygotowywali się do wymuszonego porodu w szpitalu, gdy stworzono im intymne warunki, by mieli okazję i miejsce, by nikt i nic im nie przeszkadzało - aby mogli opłakać stratę swojego dziecka, zajrzeli tego dnia wcześniej do Ewangelii. Czytanie było dokładnie to samo - jak usłyszeliśmy dzisiaj.
 
Spójrzmy więc do Ewangelii. Jezus zapowiada: "W Domu mego Ojca jest mieszkań wiele. Idę tam, by przygotować Wam miejsce." Wtedy Filip pyta Jezusa: "Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy". Jezus odpowiedział mu: "Filipie, kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Maleństwo moich znajomych otrzymało na imię Filip, na pamiątkę słów, jakie Jezus rzekł do Apostoła - "Filipie, kto mnie zobaczył, ten zobaczył także Ojca..." Oni, mimo ogromnego smutku w sercu, jakby poprzez łzy, mocno wierzyli, że ich dzieciątko - jako bezbronne, bez grzechu, w sposób niezawiniony - z pewnością otrzymało od Boga zapowiedzianą nagrodę nieba, i teraz może się cieszyć oglądaniem Ojca, tak jak pragnął tego Apostoł Filip w Ewangelii.
 
Mały Filipek, stał się jednym z członków ich młodziutkiej rodziny, którego obecnością cieszyli się jakby inaczej - poprzez łzy... Został im dany, ale tylko na krótką chwilę, na 9. miesięcy... Choć słyszeli bicie jego serca, choć mogli przyłożyć rękę do brzuszka, by poczuć jego delikatne ruchy, chociaż widzieli jego zdjęcia z badań USG u lekarza, to jednak nie dane im było poczuć uścisku tej dziecięcej rączki - w swojej ręce.
 
Chociaż to maleństwo nie wyrzekło ani jednego słowa, nie ukończyło żadnej szkoły, nie zdobyło żadnego dyplomu ani świadectwa, choć jego rodzice nigdy nie usłyszeli jego wołania: "mama", "tata", i choć nie było dane im zobaczyć jak stawia swoje pierwsze kroki, to jednak mocno wierzyli, że ich syn uczynił już ten najważniejszy krok - krok w stronę nieba.
 
Zobaczmy: Osieroceni rodzice oraz ich ogromna wiara. "Filipie, kto zobaczył mnie, zobaczył też i Ojca". Zastanawiacie się jeszcze, dlaczego dzisiaj Wam o tym opowiadam? Chyba brakuje nam na co dzień refleksji nad takimi sytuacjami, które skruszą nasze serca, zmienią nasze patrzenie na własne życie. Chyba brakuje nam wspominania takich zdarzeń, które przypomną na nowo - o wieczności, o niebie, i o zbawieniu. Mieliśmy się dzisiaj tak naprawdę nie spotkać, bo ponoć wczoraj zapowiadano koniec świata, a jednak Bóg dał nam łaskę obudzenia się kolejnego dnia. Czy jednak ten kolejny dzień życia - prawdziwie przybliży nas do Boga, Jego Ewangelii ? Gdybyśmy potrafili, albo przynajmniej zechcieli, podobnie jak ci młodzi, stroskani, osieroceni rodzice po stracie małego Filipka, gdybyśmy chcieli tak, jak oni, w codziennej Ewangelii szukać odpowiedzi w naszych kłopotach, szukać światła, i natchnienia - bardziej ufalibyśmy Bogu... 
Wielu moich znajomych co dzień rano zagląda do Ewangelii, która przypada na dany dzień. Tam szukają dla siebie porady i wsparcia. To wcale nie takie trudne - sprawdzić Ewangelię: w Internecie, telefonie komórkowym, czy kalendarzu katolickim, który drukuje takie teksty. Wartoby zadać sobie dziś raz jeszcze pytanie: Dokąd biegnę? Czego pragnę? Kogo szukam? Apostoł Filip był rozbrajająco szczery, gdy poprosił Jezusa: "Panie - ukaż nam Ojca." Synek moich znajomych, Mały Filipek, Ojca w niebie - już zapewne zobaczył. Zechciejmy więc i my szukać wpierw obecności Boga Ojca - pośród naszych codziennych spraw i zajęć.