Artykuły » Cuda i Łaski Boże - nr 11/71 listopad 2009 » Nie oddam różańca

 

Nie oddam różańca
 
  Zofia Rochowska
Fot. arch. ADŚ

    Trzy lata temu odeszła do Pana członkini Apostolstwa Dobrej Śmierci, 87-letnia Władzia, matka 10 dzieci, babcia 50 wnuków i 65 prawnuków. Odwiedzałyśmy ją z koleżankami gdy chorowała. Modliłyśmy się, odmawiając różaniec i koronkę do Miłosierdzia Bożego. 

   W maju, na skutek udaru mózgu, Władzia została przewieziona do pobliskiego szpitala. Bardzo cierpiała. Kiedy z koleżanką odmawiałyśmy przy niej Różaniec, po cichu, uspokajała się. Po trzech tygodniach została wypisana do domu. Tu, jak zawsze, opiekowała się nią wnuczka Barbara z mężem. Gdy klękałyśmy wspólnie do modlitwy, to razem z nami przy łóżku chorej były też prawnuczki, sześcioletnia Patrycja i dwuletnia Dominika. 

   Na dwa tygodnie przed śmiercią przyniosłam Władzi różaniec do Siedmiu Boleści. Podałam go do jej lewej ręki (bo prawa była sparaliżowana) mówiąc: "Władziu, weź ten różaniec. Kiedy będzie ci ciężko, to ściśnij go mocno, a Matka Boża napewno Ci pomoże". Od tamtej pory dolegliwości łagodniały, a chora stawała się spokojniejsza. 

   Przychodząc następnego tygodnia, zastałam wnuczkę Władzi oczekującą na przyjazd karetki. Lekarz zadecydował: "To zapalenie płuc - zabieramy ją do szpitala!". Kiedy sanitariusze przynieśli siodełko z pasami, lekarz powiedział: "Ostrożnie, pacjentka nie kontaktuje!" Potem dodał stanowczo: "Ale proszę wyjąć z ręki ten różaniec". W tym właśnie momencie Władzia zmieniła się bardzo na twarzy i wydała całą siłą, jaką posiadała, coś w rodzaju jęku - krzyku protestu. Jej ręka mocno się zacisnęła i różańca nie można było wyciągnąć. Lekarz, oszołomiony, ledwo mógł wypowiedzieć: "Ona go jednak nie odda..." Tak z różańcem w ręku Władzia opuściła dom. Będąc w szpitalu, do końca swoich dni, trzymała ten różaniec, i z nim odchodziła do Pana. Po śmierci dłoń z różańcem pozostała jeszcze długo zaciśnięta... 

   Były to dla mnie prawdziwe rekolekcje przy łożu chorego, rekolekcje z różańcem i Matką Bożą. Dziękuję Ci, Maryjo, Patronko Dobrej Śmierci, że pozwoliłaś mi w nich uczestniczyć. 

    Zelatorka Zofia Rochowska, Trzcianka