Reportaże i zdjęcia » 2012 » Święte kajdanki różańcowe

 

Święte kajdanki różańcowe

 Lidia Greń-Wajdzik:

Jestem żoną, matką, babcią. Stanowimy już rodzinę 11-osobową. Od wielu lat jestem diecezjalnym zelatorem Apostolstwa Dobrej Śmierci w diecezji bielsko-żywieckiej, a od ponad 10 lat – animatorem Nowenny Pompejańskiej. Prawie ćwierć wieku pracowałam w administracji rządowej, a po reformie kolejne 10 lat – w administracji samorządowej.

 Pyta mnie Pani, co skłoniło mnie do szerzenia działań i podejmowania ich w radykalny sposób na rzecz rozwoju Nowenny Pompejańskiej i dzieł temu towarzyszących.

Odpowiem: na to składa się całe moje życie, zatem muszę się cofnąć do kart z przeszłości.

Byłam szczęśliwym dzieckiem, gdyż miałam odpowiedzialnych rodziców, za których zawsze dziękuję Bogu. Rodzice nie tylko starali się o moje dobre wychowanie, wykształcenie, ale nade wszystko dbali o wartości duchowe, które – jako dziedzictwo – przejęliśmy od nich poprzez słowo, postawę, przykład życia, a często na kolanach. Dlatego z całą pewnością mogę powiedzieć, że to, co otrzymaliśmy od rodziców w niezasłużonym darze, a później od kapłana proboszcza, który w dziecięcych sercach słowem i sakramentami wykuwał mocną wiarę – to jest najwartościowszym i niezniszczalnym posagiem duszy i ciała. Ten posag modlitwy, sakramentów – nawet, gdy studiowałam w trudnych czasach rządów komunistycznych – pomimo wielu pokus, jakie atakowały, nie zmienił mojego myślenia i nie wyeliminował Boga z serca. Radością jest to, że moi synowie i synowe żyją żywą wiarą i miłość Bożą zaszczepiają w serca swoich dzieci.

Wielką łaskę upatruję również w tym, że mieszkam w Skoczowie – mieście narodzin Jana Sarkandra, Wielkiego Kapłana, który jest wzorem wytrwałej, mężnej wiary. A ten posiew męczennika przez wieki wpływa na duchowe wzrastanie w wierze mieszkańców, rodzin…

Zapewne każdy z nas pamięta to niezwykłe wydarzenie religijne w Skoczowie, którego nikt i nic już nie zdominuje, kiedy to Kaplicówka 22 maja 1995 roku stała się Katedrą Piotrową. Największy Pielgrzym, Namiestnik Chrystusa – Jan Paweł II – przybył wtedy z misyjną wizytą do Skoczowa. Dzień po kanonizacji Jana Sarkandra w Ołomuńcu, Ojciec Święty Jan Paweł II w Skoczowie, na ołtarzu, sprawował pierwszą pokanonizacyjną Najświętszą Ofiarę w asyście około 100 biskupów, 700 księży i z udziałem prawie 300 tysięcy pątników. Uroczystości pokanonizacyjne męczennika Jana Sarkandra w Skoczowie rozsławiły to miejsce w świecie i przyczyniły się do odświeżenia kultu tego męczennika. W naszych sercach ze zdwojoną siłą ożyła wdzięczność Bogu za Wielkiego Syna Skoczowskiej Ziemi – św. Jana Sarkandra, i za Namiestnika Chrystusa – Polaka Jana Pawła II, który na Kaplicówce potwierdził świętość tego miejsca.

Nigdy też nie przypuszczałam, że miejsce pracy stanie się źródłem mojego wzrastania duchowego i krzewienia na światową skalę Apostolstwa Dobrej Śmierci i Nowenny pompejańskiej. Pracując w administracji rządowej, zostałam wszczepiona do Stowarzyszenia Matki Bożej Patronki Dobrej Śmierci zwanego potocznie Apostolstwem Dobrej Śmierci. 1 marca br. minęły 23 lata od czasu, gdy Bóg zaakcentował w moim życiu słowa: „Memento mori”. Tego dnia wstąpiłam w szeregi członków Apostolstwa.. Wierna charyzmatom Apostolstwa, otwierałam oczy duszy, i całą szerokością dostrzegałam, jak ważna w dzisiejszym świecie jest misja tego Stowarzyszenia, którego celem jest modlitwa za wstawiennictwem Matki Bożej Bolesnej o nasze nieustanne nawracanie się, o postawienie tamy pokusom wdzierającym się do naszych serc, o ratunek, o zbawienie tych, którzy depczą swoją godność, szydzą z tajemnic wiary i gardzą zbawieniem, czyli modlitwa o świętą w oczach Bożych śmierć dla wszystkich. Stawka jest najwyższa – życie wieczne. Motto Apostolstwa: „Dobrze żyć to wiele, dobrze umrzeć to wszystko”, brzmi w moich uszach od początku przynależności. Wtedy zrozumiałam, że dotknęła mnie ogromna łaska, ale też i większa odpowiedzialność przed Bogiem za siebie i drugiego człowieka.

Tak, jak już mówiłam w pierwszym numerze kwartalnika, kolejnym zdziwieniem było dla mnie drugie miejsce pracy – w samorządzie powiatowym w naszej „małej ojczyźnie” 11 września 2002 roku, kiedy ówczesny Wicestarosta zdecydowaną podstawą i zachętą nieprzyjmującą sprzeciwu, wprost „wymusił” na mnie – pomimo moich oporów – zaangażowanie się w odmawianie i krzewienie Nowenny pompejańskiej. Przyjęłam to wezwanie, mimo że byłam obciążona wieloma odpowiedzialnymi obowiązkami zawodowymi, rodzinnymi, religijnymi i wcześniej przyjętymi modlitwami. Już wtedy (i to od wielu lat) uczestniczyłam w codziennej Eucharystii – w bezkrwawej ofierze Jezusa Chrystusa, z której do teraz czerpię moc, pokój i nadzieję Zmartwychwstania do życia wiecznego.          Pierwsza moja Nowenna pompejańska – przyznam się – była jakże niestarannie odmówiona, a jednak Maryja dała mi od razu namacalny znak potwierdzający, iż rzeczywiście jest to nowenna nie do odparcia. Uprosiłam wtedy mężowi łaskę codziennej modlitwy, i to jakiej! – modlitwy brewiarzowej liturgicznej. Od tego czasu „święte kajdanki różańcowe” stały się moim codziennym oddechem i ratunkiem...

Muszę dopowiedzieć, że w czasie odmawiana tej nowenny z całą grupą Apostolstwa Dobrej Śmierci byliśmy u Królowej Różańca Świętego Pompejach, w dniu Jej święta – 7 października 2002 roku, czyli w dniu, kiedy papież Jan Paweł II ogłosił „Rok Różańca” i wprowadził nowe tajemnice różańcowe – Część Światła. Wyproszona nowenną łaska – pobyt w światowym sanktuarium Królowej Różańca Świętego – zmobilizowały mnie i prekursora nowenny, aby pod przewodnictwem Pasterza Diecezji Bielsko-Żywieckiej – Ordynariusza Tadeusza Rakoczego i jego błogosławieństwem oraz błogosławieństwem miejscowego proboszcza parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie – księdza prałata Alojzego Zubra, podejmować wielorakie działania, aby tą nowenną zapalać zatroskane serca nie tylko w diecezji czy w kraju, ale i na świecie. Udało się. Zrozumieliśmy, że dusze są zgłodniałe, że potrzebują pokarmu modlitwy. Krąg odmawiających Nowennę pompejańską zaczął się szybko rozszerzać. Dzięki włączeniu się w to centrali Apostolstwa Dobrej Śmierci, redakcji miesięcznika „Cuda i Łaski Boże”, „Gościa Niedzielnego” i innych gazet katolickich, radia, wydanych wielotysięcznych ulotek (też i w języku angielskim i ukraińskim), i za sprawą Internetu, nowenna dotarła do wszystkich zakątków świata. Skoczów – wraz ze wspólnotami Apostolstwa z całej diecezji – stał się źródłem przepływu informacji o nowennie i wydarzeniach jej towarzyszących.

 

Pyta Pani, skąd biorę czas na rozwój dzieł Apostolstwa Dobrej Śmierci, Nowenny pompejańskiej i wszelkich działań związanych z nabożeństwami, z nowenną na Kaplicówce w Skoczowie, z działalnością misyjną i działalnością w swoim życiu rodzinnym.

 

Powiem krótko: wierzę, że Bóg jest Panem mojego czasu, i sprawia, że na wszystkie ważne sprawy starcza tego czasu. Wszystkie chwile, każde działanie, zanurzam przez serce Maryi w ranie boku Pana Jezusa. Ufam, że Bóg tym wszystkim steruje, jeżeli to jest zgodne z Jego wolą, i wyznacza nowe szlaki, które są do pokonania z wiarą, ufnością i miłością do Niego i do ludzi. Wołam też Wojsko Niebiańskie dla obrony spraw Bożych – spraw Królewskich. A najbliżej mi do św. Jana Sarkandra, patrona tego miasta, do moich przyjaciół nieba: św. o. Pio, bł. Jana Pawła II, bł. Bartola Longi, bł. Marii Teresy Ledóchowskiej i do zmarłych kapłanów, dla których stale organizujemy „gregorianki”.

Wachlarz próśb do Królowej Różańca na Kaplicówce obejmuje wszystkie nabrzmiałe problemy świata, Ojczyzny, rodziny. Prosimy za papieżem, biskupami, kapłanami – o ich świętość i o nowe powołania kapłańskie, zakonne i misyjne; o powstrzymanie kryzysu wiary i kryzysu gospodarczego; o odnowienie chrześcijaństwa w Europie; o wyjście osób z nałogów; o życie dla dzieci poczętych, o życie od początku aż do naturalnej śmierci i w intencjach osobistych spraw. Jesteśmy pogotowiem – „ojomem” modlitewnym – i codziennie w modlitwie różańcowej w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła zanosimy przed tron Pana wymienione wyżej prośby – i te zapisane w księgach intencji na Kaplicówce, i te zgłoszone drogą e-mailową czy telefoniczną. Jesteśmy wrażliwi na los człowieka, dlatego niesienie pomocy zagubionemu człowiekowi jest naszym priorytetem w apostolskich zmaganiach.

 

Jan Paweł II określał bł. Bartolo Longo przykładem dla świeckich katolików. Pani jest szczególną czcicielką tego błogosławionego. Proszę opowiedzieć o swojej przyjaźni z bł. Bartolem.

 

Wrócę jeszcze do wizyty misyjnej Jana Pawła II na Kaplicówce w 1995 roku. W czasie odmawianej modlitwy „Regina Coeli” Papież powiedział: Polecam wam wszystkim radosne, bolesne i chwalebne tajemnice różańcowe. Jak inaczej by można odczytać jego ostatnie słowa wygłoszone na Kaplicówce, jak nie jako testament Różańca Świętego, który Papież zostawił na tym świętym wzgórzu w tajemnicy świętych obcowania. Staramy się, aby jak najdokładniej wypełnić testament Papieża w sanktuarium św. Jana Sarkandra na Kaplicówce poprzez comiesięczne Nabożeństwa pompejańskie, które trwają już ponad 4 lata, a także przez nabożeństwa 20 Sobót Różańcowych poprzedzające uroczystość Królowej Różańca Świętego i poprzez Świętą Noc Modlitwy poprzedzającą uroczystość różańcową 8 maja i pierwszą niedzielę października. Bł. Bartolo Longo w relikwiach pierwszego stopnia przybył do nas nagle 2 lipca 2011 roku, ale miał już przygotowane miejsce przez Apostoła Różańca Jana Pawła II nie tylko na Kaplicówce, ale i w ludzkich sercach rozpalonych modlitwą różańcową na tym wzgórzu, zwanym przez wielu czcicieli Maryi „Górą Przemiany”.

            Tak, chcę naśladować błogosławionego Bartolo w jego gorliwości apostolskiej i zdobywaniu dusz dla Boga przez serce Maryi. Korzystam z wielu „porad adwokata” Maryi, w związku z czym on zaskakuje mnie w błyskawicznych rozwiązaniach. Wspomagał najuboższych, więc bierzemy z niego przykład. Poza modlitwą różańcową niesiemy pomoc potrzebującym, wspierając misjonarzy ofiarami w formie Mszy św., tzw. gregorianek za zmarłych kapłanów, czy w formie intencji 30 Mszy św. za wstawiennictwem Dworu Niebieskiego o rychłą beatyfikację sług Bożych i o kanonizację błogosławionych. Wielu z nas, z modlitewnego pogotowia różańcowego, sercem adoptuje dzieci, przekazując misjonarzom w Kamerunie i Madagaskarze środki finansowe na ich edukację.

 

 

Nazywam Panią „prawą ręką proboszcza”… Pobudzić uśpionych…

 

            „Uśpieni”, jak to Pani nazywa, są obecni w naszych modlitwach, i myślę, że nasze świadectwo wiary, wspólne działania z wami, i działania wszystkich włączonych w dzieło Nowenny pompejańskiej oraz Apostolstwa Dobrej Śmierci, zachęci wielu do niesienia wiary przez serce Maryi Boga do swoich bliskich i do tych, których Pan stawia na ścieżkach naszego życia, i zaszczepi łaskę wiary w sercach ludzi obojętnych. Ważna jest też mobilizacja ludzi w różnym wielu do wstępowania do grup modlitewnych, do tworzenia wspólnot. Wspólnota tworzy komunię, czyli jesteśmy za siebie odpowiedzialni, wzajemnie podtrzymujemy się na duszy i na ciele, ale i wychodzimy z tym do ludzi w miejscu pracy i środowisku, w którym mieszkamy.

W roku wiary musimy sobie wziąć do serca to, że Maryja potrzebuje świeckich apostołów, aby docierali do tych, którzy nie poznali jeszcze miłości Bożej lub ją odrzucili, i aby jak najwięcej osób mogło doświadczyć Bożego Królestwa.

            Na zakończenie chciałabym w imieniu kustosza, ks. prałata Alojzego Zubra, i nas organizatorów zaprosić do Skoczowa każdego 2 dnia miesiąca, aby wspólnie z nami przed obrazem Królowej Różańca Świętego upraszać łaski umocnienia życia wiarą, zawrócić z drogi błądzących i towarzyszyć słabym, aby nie ustali w drodze ku Bogu, a umierającym wypraszać śmierć w zgodzie z Bogiem i ludźmi. A jeżeli nie możesz przyjechać, to łącz się z nami duchowo w godzinach od 18 do 22. Dołącz do nas – Królowa Różańcowych Róż czeka na Ciebie, aby hojnie wynagrodzić Ciebie , Twoją rodzinę, i tych za, których się modlisz!

www.pompejanska.pl